Serial przekazuje ważną prawdę o zmianach językowych w polskich filmach. Od czasu "Psów", gdzie najważniejszym słowem było "k...wa" , teraz w żadnym dialogu "Wielkiej wody" nie mogło zabraknąć "ja pierd... ę". A tak na serio, może warto by się czegoś nauczyć od twórców "Sukcesji", gdzie żadne przekleństwo się nie powtarza? No i może warto by odnaleźć zagubione wątki: od psa Lesera do prezydenta miasta? Jasne, czepiam się. Całkiem udana produkcja.
Ja bardzo przepraszam, ale w latach 90tych w pewnych środowiskach rzeczywiście zdanie bez kur.wa czy pier.do.lę, było zdaniem niepełnym, pod tym względem zbytniej przesady w serialu nie było, a rzeczywistość oddana była całkiem wiernie.
Jasne, ale chodzi o nadużywanie stale jednego, powtarzającego się zwrotu , czyli nie o same przekleństwa (tu pełna zgoda), ile o serialowe dialogi. Szeleści papier scenarzystki
W jakich Katowicach? Lesera grał Enzo. Żyje i ma się dobrze. Szczegóły na jego instagramie: enzolab_pl
W jakich Katowicach? Enzo mieszka w Warszawie. Jaki Hanys?
A szczegóły na jego profilu na Instagramie :enzolab_pl
Serial spoko, jednakże zgłosiłem błąd w serialu dość rażący. Nie został zaakceptowany niestety... chyba ktoś ze scenarzystów dał ciała i mnie zblokowali za to, że śmiałem się dopatrzeć szczegółu tak istotnego dla tamtych czasów.
Domyślam się że wulgaryzmy głównej bohaterki miały podkreślić jej przeszłość, ale uważam że było ich zwyczajnie zbyt dużo, przez co zwyczajnie traciły swoją "moc". Każda jej kwestia i wiadome było że poleci rynsztokiem, w odróżnieniu od np wojewody, który kiedy już bluzgał to wiedziałeś że jest źle.