hmm, póki co nasuwa mi się na myśl "Sześć stóp pod ziemią" - troszkę inny klimat, ale także opowiada o losach pewnej rodziny, złożonej z pełnokrwistych charakterów. Jest sporo czarnego humoru, są życiowe dramaty, wybory - piękny serial
No wlasnie ostatnio wpadl mi ten serial w rece i zabieram sie do niego. Dzieki.
Warto dopowiedzieć, że w "Sześciu stopach pod ziemią" występuje Richard Jenkins, który w "Olive Kitteridge" gra męża tytułowej postaci.
Twoje pytanie uświadomiło mi, jak unikatowy jest ten serial.
Spróbuj może Mad Men.
Albo The Knick.
Anioły w Ameryce, też mini serial - jeden z genialniejszych, zaraz obok Six Feet Under.
Another Year, film mi się skojarzył, bardzo dobry zresztą :)
Osoba która to napisała, chyba nie oglądała Olive, lub ma spaczony gust filmowy i nie bardzo rozróżnia klimaty...
Najbliżej chyba http://www.filmweb.pl/film/Empire+Falls-2005-105574 Empire Falls, też produkcja HBO też 4 odcinki, też świetna obsada i ogólnie moim zdaniem bardzo bliski Olive w swej wymowie.
No i chyba trafiles w dziesiatke tym serialem. Jutro sie za niego zabieram. Dzieki wielkie :)
Jeśli podoba Ci się to tempo to mi od razu na myśl przychodzi The Fall. Obie produkcje nie w moim typie, aczkolwiek jeśli podoba Ci się jedna z nich - druga również powinna.
Nie wiem dlaczego, ale kiedy oglądałam ten film przypominał mi się Empire Falls. Może ze względu na intymny klimat, spokojne tempo oraz muzykę. Zresztą warto obejrzeć dla ostatnich ról (genialnych swoją drogą) małżeństwa Paula Newmana i Joanne Woodward. Całość trwa 4 godziny więc chyba też można go nazwać miniserialem. No i jest wręcz napakowany fantastyczną obsadą. Drugą myślą są Kroniki portowe (nie jest to raczej serial, ale jakoś klimat... nie wiem sama). Trzecią (trochę luźniejszą) jest Top of the Lake. Nie wiem czy coś pomogłam. Myślę, że sporo kojarzeń może nie być zbyt obiektywnych. Ale może akurat odkryjesz coś nowego:)
Kroniki portowe widzialm i zgadzam sie. Klimaty podobne. Co do top of the lake, to jakos mi nie podeszlo. Dzieki za fatyge i pozdrawiam
Dziwne, że nikt nie napisał o Fargo. Tym, że tam występuje trochę jatki,ale klimacik podobny. Zwłaszcza w części pierwszej...druga bardziej filozoficzna. Wręcz przeintelektualizowana(eee jest takie słowo?).