Skończyłem oglądać całość, podsumowując serial.. chyba nie ma drugiego w tej kategorii tak jak w swojej Breaking Bad. Ogląda się go lekko i przyjemnie bez spoglądania na zegarek, to jest najważniejsze. Serial trzyma poziom od początku do samego końca co rzadko się zdarza. I oczywiście, ciekawe jak i trafne prosto z życia podsumowania każdego odcinka przez Mary Alice Young. Godny polecenia myślę, że każdemu a zwłaszcza tym którym podobają się przedmieścia stanów... bajkowe widoki i życie.
Ba chłopakowi, nawet chłopu może się spodobać. Jeden z z ulubionych seriali, moich jak i żony.
Ze wszystkim się zgadzam, prócz wstawki o BB - u mnie ten serial ma 1/10 tylko dlatego, że nie ma skali ujemnej.
Obydwa seriale są świetne. Nie wiem jak można tak nisko oceniać BB. Aktorsko na pewno dużo lepszy od desperate.
No ja skończyłem dzisiaj, wszystkie 8 sezonów ;) Tak, to prawda - serial jest lekki w odbiorze i się nie dłuży. Właściwie cały czas trzyma widza w zaciekawieniu co się dalej stanie. Ciekawe postacie, dużo zabawnych wątków ale też i takich bardziej poważnych. Z jednej strony Wisteria Lane miała być typową amerykańska ulicą na przedmieściach, z drugiej - to niezłe siedlisko patologii. Nie wiem czy ktoś liczył, ale w przeciągu całego serialu było co najmniej z 20 trupów (morderstwa, wypadki, samobójstwa). Zdarzały się też irytujące wątki i denerwujące postacie poboczne, ale koniec końców serial dla mnie był świetny i z miłą chęcią obejrzałbym kontynuację :)
najfajniejsze były te teksty np w 6 sezonie ze to taka spokojna ulica :D
wlasciwie zakonczenie bylo takie jakby przygotowane do kontynuacji. Kobieta wprowadzajaca sie chowa skrzyneczke z tajemnicza zawartoscia ale czy to byloby ciekawe? patrzac na te jak wygladaja kontynuacje seriali to uwazam ze lepiej tego nie robic
Dla mnie zakończenie było o tyle słabe, ze właściwie trochę zaprzeczało temu, co było głównym wątkiem serialu - czyli przyjaźń sąsiadek. Już nie pamiętam dokładnie, ale w ostatnim odcinku, kiedy grają w karty przy stole dziewczyny obiecują, że będą się często spotykać. Narratorka jednak stwierdza, że ta obietnica nigdy nie została spełniona, czyli razem nigdy już się nie spotkały. To jest o tyle słabe, ze przecież przez wszystkie odcinki sąsiadki były przedstawiane jako najlepsze przyjaciółki, które przeżyły razem mnóstwo dobrych i złych chwil, wspierały się, miały wspólne sekrety itd., a koniec końców wszystko to wywalili do kosza.
Narratorka mowi że nigdy wiecej nie zagraly razem w pokera. To przeciez nie oznacza ze sie wiecej nie spotykaja. Przeciez to jasne ze Lynette i Susan spotkalyby sie chociazby dlatego ze maja wspolna wnuczkę. A co do reszty dziewczyn to nie jestem zdziwiona. Czesto przyjaciele tak mowia a koniec koncow to po prostu zycie idzie dalej. Kazda z nich pewnie zajela sie swoim zyciem, poczatkowo pewnie chcialy sie spotykac ale wyszlo jak zawsze
Według mnie one się już nie przyjaźniły, wystarczy zobaczyć jak łatwo im przyszło odepchnąć Bree, i właściwie mogłyby tak sobie bez niej żyć.
...trup u pani McCluskey był zaskakującym gościem :-) ogólnie fajna babka,miała charakter.Przykre że już nic nie zagra :-(
Chronologicznie? 57 [znanych nam] postaci uśmierconych: siedem przed akcją 1. sezonu (przed samobójstwem Mary Alice), cztery w 1. sezonie, sześć w 2. sezonie, sześć w 3. sezonie, siedem w 4. sezonie, trzy podczas przeskoku 5-letniego między sezonami, cztery w 5. sezonie, dwanaście w 6. sezonie, pięć w 7. sezonie i trzy w 8. sezonie. Pozdrawiam.
A jeszcze odcinki z tornadami, strzelaninami... Tego była cała masa, jedyny serial, który łączy tyle gatunków :P
Moim zdaniem zauważalna jest jednak tendencja spadkowa. Objawy pojawiły się dość wcześnie, bo już drugi sezon był wyraźnie słabszy od wyśmienitego pierwszego - sam twórca serialu to przyznał, ale sezon 3 już przywrócił serial na właściwe tory i doprowadził do fantastycznego sezonu 4, krótszego ze względu na słynny strajk scenarzystów. A potem co sezon to gorzej. Uśmiercenie Eddie to punkt kulminacyjny, początek końca, potem już oglądalność tylko spadała...
To był serial z takim życiowym, acz niepokojącym motywem. Jak dobrze znamy swoich sąsiadów i przyjaciół? Ile tak naprawdę wiemy o ludziach, których często znamy całe życie? Wątek Mary Alice i innych pokazał że często nie wiemy o nich nic. A za zamkniętymi drzwiami w czterech ścianach ich domów, dzieją się czasami rzeczy, przez które niekiedy, nie chcieli byśmy mieć z tymi osobami nic wspólnego, albo nie chcieli byśmy się z nimi za często kontaktować. To takie moje przemyślenia.
A co do reszty, to się zgadzam. Im dalej od pierwszego sezonu, tym słabiej.