Dotychczas uważałam Katarzynę Herman za dość utalentowaną aktorkę, która od czasu do czasu przemyka przez ekran, nie budząc większych emocji. Ale to, co wyprawia ostatnio we wszędobylskich reklamówkach w dwudziestu odsłonach, woła o pomstę do nieba. Zdarza mi się trafić na te kretyńskie reklamy 5 razy dziennie, a nie oglądam telewizji często. I skręca mnie już, kiedy po raz kolejny słyszę o "sposobie na porozumienie międzyplanetarne". Przykre, że można się tak sprzedać.