Tak jak w tytule... przecież to najlepsza część, można powiedzieć, że lepsza od jedynki, a dlaczego? Dlatego, że ma jakiś przekaz, nie tylko napieprzanie się i zwyciężanie. Fabuła przemyślana, a film zaskakujący. Widać, że ludziom nie wolno ufać, nawet jeśli jest to osoba bliska. Ocena - 10.
Pierwsza miała najlepszy klimat potem 5 ewentualnie 2 i 6, chociaż druga to już same pozytywy i tu chodziło o wygranie walki, pierwsze część rozwala klimatem bo tu motywem przednim nie jest boks.
Ogólnie do serii nie pasują mi częśći 3 i 4 no ale wiadomo skoro Rocky wygrał to musiał w życiu się ustawić itp, ten film mógłby mieć równie dobrze tylko 2 częśći a może 3-4 a nawet z 10. Gdyby rozegrali inaczej część 5 czyli Rocky nie miałby żadnych obrażeń i mógłby walczyć dalej to można by to ciągnąć długo i w latach 90 powstały by kolejne częśći.
Piąta część nadaje się na zakonczenie serii, i taką miało być, po prostu po 16 latach Stallone chciał jeszcze raz coś z Rockim zrobić.
Dla mnie ta część miała spory potencjał. Walka uliczna również była dobrym pomysłem, ale brakowało mi kilku rzeczy. Albo inaczej, sceny z Dukem były zupełnie bez sensu. To powinno być inaczej zaplanowane. Poza tym gra aktorska "bogaczy" była słaba.
Zgadzam się. Im częściej oglądam tą część, tym jest słabsza. Nie była zła, ale czegoś brakowało. Postać Duka kontrowersyjna i jednocześnie beznadziejna. Chociaż z drugiej strony chyba w miarę dobrze pokazana prawdziwa twarz promotora zachłannego na kasę. Coś jak Don King.
część trochę inna, a nawet bardzo odmienna od reszty filmów o Rockym. W niektórych momentach wręcz słabo się to ogląda, ale jak nadchodzi ostatnia scena, walki przed barem na ulicy.... to wszystkie minusy idą w odstawkę. Warto czekać na ten moment, bo wtedy cały przekaz i morał płynący z tego filmu mamy jak na dłoni. Polecam ;)