Bez potknięć ale też bez polotu i większych emocji, które zawsze motywowały do treningu. Odtwórczy film, wszystko z listy odhaczone, ale tendencja spadkowa po pierwszej i drugiej części.
Największe potknięcie to odejście od jakichkolwiek realiów tego sportu. Nie wiem po co wszystko jest walką o pas mistrzowski i to jakiś wyimaginowany. Jakby starcie z tym Meksykańcem było po prostu walką pokazową, to by to miało jakiś sens i logikę. Że walkę o pas dano komuś, kto nigdy profesjonalnie nie walczył? Bez jaj. A też taki zwykły nokaut bez krwi i odwożenia do szpitala równieżby wystarczył, by Dame udowodnił, że jest przekozakiem.
W ogóle w momencie, gdy Dame żąda walki o mistrza tak od razu bez niczego, żadnych wcześniejszych starć, no to błyskawicznie staje się totalnie odklejony od rzeczywistości i straciłem całą sympatię do niego. Zwykła walka zawodowa by mu wystarczyła.
Idealnie w tym okresie tych 3 lat co Adonis był na emeryturze to jak w tym samym czasie Dame by się przebijał przez ranking i wygrywał kolejne, normalne pojedynki, to by film był bardziej wiarygodny.
Tak samo w walce Adonisa z Dame'em niepotrzebna jest zupełnie ta stawka mistrzostwa, a tylko odwraca uwagę od faktycznej dramaturgii. W Rockym to doskonale rozumieli, w VI z tego co pamiętam, to Rocky przegrywa nawet i to zwykłą, pokazową walkę, nic o pas, a mimo to odnosi sukces, a jakaś logika zostaje zachowana. Tutaj te tytuły mistrza tylko odwracają uwagę od sedna sprawy.
Film średni ,ale rola Jonathana Majorsa naprawdę świetna. Być może nawet oskarowa w tym roku. Wolałbym zobaczyć historię od strony jego postaci. Nie przepadam za Michael B. Jordanem jego rozterki w filmie sa mi obojętne. Niech przejmie te serie ktoś inny np mlody Drago.
taka ciekawostka: pierwsza walka Creeda w tym fimie to kopia walki Mickyego Warda z Alfonso Sanchezem z 1997 roku.