Interesujący film, ale nurtuje mnie pytanie. Czy to w końcu zmarli rzeczywiście wracali do życia pod postacią zjaw, czy to była mistyfikacja. Oglądałem czekając na jakieś konkretne rozwiązanie, gdy film się skończył i to zupełnie nagle, w momencie, gdy zdawało mi się, że zaczyna się dopiero rozkręcać. Niemniej jednak wizja potrąconego policjanta z trupem wychodzącym z trumny była dość upiorna i sugerowała, że za tym jednak nie stał człowiek.

A tak swoją drogą. Tylko mnie tak strasznie śmieszyło/żenowało udawanie przez polskich aktorów Anglików? Jaki to właściwie miało sens? Przecież można było spokojnie akcję tego filmu obsadzić w Polsce(tak, wiem, że to na podstawie książki, ale nie takie rzeczy w adaptacjach zmieniano).

Weź pod uwagę, że to był rok 1973. Większość ludzi mogła sobie tylko pomarzyć żeby zobaczyć "zachód". Więc pewnie dla ówczesnej widowni wyszło światowo. Poza tym kręcone wtedy teatry telewizji, kobra, miały to do siebie, że Polacy udawali Anglików. A co myślę najważniejsze, film jest na podstawie książki Lema, gdzie akcja działa się w Anglii.

Wiem, że jest na podstawie książki Lema, wspomniałem o tym, ale nie takie rzeczy się zmieniało na potrzeby produkcji. Generalnie przy tym co pokazali na ekranie, to światowo na pewno nie wyszło, nawet na polskie standardy. Te zdjęcia, które nakręcili w Anglii, to z tego co pamiętam bez żadnego pozwolenia i dlatego mało okazale to wygląda bo trzeba było się szybko zwijać.

I przez chwilę pokazali dwie całujące się laski w pubie! więc przemycano "zachód" jak się ino dało