Recenzja filmu

Rocky Balboa (2006)
Sylvester Stallone
Sylvester Stallone
Burt Young

Don Kichot znów na ringu

Podejrzewam, że większość krytyków bezlitośnie obśmieje <b>"<a href="http://rocky.balboa.filmweb.pl/" class="n">Rocky'ego Balboę</a>"</b>. Fakt, iż <a href="http://sylvester.stallone.filmweb.pl/"
Podejrzewam, że większość krytyków bezlitośnie obśmieje "Rocky'ego Balboę". Fakt, iż Sylvester Stallone był nominowany do Oscara za scenariusz pierwszej części "Rocky'ego", do dziś bywa przytaczany jako jeden z przykładów oczywistych pomyłek Akademii. Krytycy używają też sobie do woli na drewnianym aktorstwie odtwórcy głównej roli. To prawda, ta historia jest prosta, zbudowana na mocnej opozycji pomiędzy facetem walczącym o godność a światem, który nie daje mu żadnej szansy. W kolejnych częściach było jeszcze bardziej dosłownie. Pierwszy film z serii miał jednak niezaprzeczalny atut - autentyzm. Ten autentyzm czuje się również w najnowszym, i zapewne ostatnim, filmie o Rockym. "Rocky Balboa" zaczyna się od sentymentalnej podróży tytułowego bohatera w przeszłość. Bokser, który cieszy się statusem szacownego emeryta i prowadzi włoską restauracyjkę, długie godziny spędza przy grobie swojej żony Adriane. Co roku odwiedza stare kąty wspólnie z jej bratem Pauliem. Dawny świat odchodzi jednak w przeszłość coraz bardziej nieuchronnie. Lodowisko zostało zrównane z ziemią, sklep ze zwierzętami chyli się ku upadkowi. Wydaje się, że Rocky skazany jest na to, aby aż do śmierci opowiadać o dawnych zwycięstwach i fotografować się z zachwyconymi gośćmi swojej restauracji. Niespodziewanie jednak w telewizyjnym programie zostaje przeprowadzona komputerowa symulacja. Jej wynik jest zaskakujący - jedynym zawodnikiem, który mógłby stawić czoła obecnemu mistrzowi wagi ciężkiej Masonowi Dixonowi, znanemu z szybkich i mało spektakularnych zwycięstw, był Rocky. Tyle że za młodu... Historia, jaką opowiada Stallone, jest sentymentalna aż do bólu. Ale taki jest również jej główny bohater. Na starość Rocky zmądrzał, ale pozostał niepoprawnym romantykiem. Los, mimo wielu odniesionych sukcesów, nigdy go nie oszczędzał. Balboa nie stał się jednak zgorzkniały i nie stracił poczucia humoru. I to właśnie poczucie humoru - zarówno bohatera, jak i jego twórcy - ratuje film przed osunięciem się w nieznośny patos albo po prostu w śmieszność. Podstarzały bokser co i raz wygłasza dowcipne komentarze pod adresem własnej kondycji fizycznej. Paulie też konsekwentnie przekłuwa pełne patosu baloniki. Siedząc w knajpie Rocky'ego stwierdza na przykład: "Włoskie żarcie gotowane przez Meksykanów to nic specjalnego". Słowa uznania należą się Burtowi Youngowi. Ten ceniony aktor charakterystyczny wystąpił we wszystkich częściach serii i trudno sobie wyobrazić, że mogłoby go zabraknąć. Dla głównego bohatera Paulie jest tym, kim Sanczo Pansa był dla Don Kichota. Young kapitalnie wszedł w tę rolę. Zniekształca angielskie słowa tak, jak robili to niegdyś Włosi, którzy dopiero niedawno ujrzeli po raz pierwszy Statuę Wolności. Jest zarazem rubaszny i nieco zgorzkniały - jego postać przydaje wiarygodności całej opowieści. Trzeba przyznać, że Stallone bardzo dba o tę wiarygodność. Jak można się dowiedzieć z materiałów prasowych, uparł się, aby kręcić sceny w rzeczywistych lokacjach. W efekcie migawki z podupadających dzielnic Filadelfii wypadły bardzo przekonująco. Zdjęcia mają jakby odrobinę przygaszone barwy, zaś ziarnistość odrobinę większą, niż to ostatnio widzimy w kinie. Wszystko to przywodzi na myśl obraz miasta odmalowany w "Taksówkarzu" albo "Cześć, Mamo!". Wreszcie parę słów o reżyserze, scenarzyście i odtwórcy głównej roli. Stallone urodził się, aby zagrać rolę Rocky'ego - i piszę to bez cienia złośliwości. Wszystkie niedostatki jego aktorstwa (wątły repertuar środków wyrazu, grubo ciosane rysy twarzy, problemy z dykcją) tutaj stają się atutami. Właśnie dzięki nim postać ambitnego boksera o złotym sercu jest wiarygodna. Kiedy w pierwszej części Rocky'emu udawało się utrzymać na nogach w kolejnych rundach, wszyscy krzyczeli "Wytrzymaj". No i wytrzymał - szósty film z jego udziałem jest naprawdę udany. Stanowi powrót do tego, co na początku serii zdecydowało o jej powodzeniu.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Po trzydziestu latach od premiery pierwszej części serii opowiadającej o utalentowanym pięściarzu z... czytaj więcej
Seria o sławnym bokserze Rockym Balboa wydawała się już zamknięta. Od premiery ostatniej, piątej części,... czytaj więcej
Trzydzieści lat po pierwszym gongu Rocky powraca na ring. Sylvester Stallone po raz ostatni wskrzesza do... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones